Saturday, April 08, 2006


intymność chmury na wysokości jedenastego piętra staje się w nieosiągalnej, złośliwej wręcz, chęci dotyku, poślizgu, niewyobrażalna. jak może być niewyobrażalnym coś co znajduje się tuż, co ociera się o drugą stronę muru, do szyby łasi się bezdźwięcznie, a w czego chwilowej szczelinie znajduję się właśnie? są słowa, takie jak to ostatnie, które czynią świat prostszym, słowa, które się zapominają i zapominają również, że tutaj wiatr jest dachem, a przez wyrwę w chmurze wydostaje się mglista noc. ciemność widnokręgu to usta, a ja głową haczę o szept. północny wiatr spłaszcza wszystko i możliwe jest, że i nas zmiażdży. wtedy i ty i garnek z herbatą spulchnimy podbrzusza efemeryd. i jeszcze usłyszę: dzisiaj. dzisiaj się tak już nie pisze.

No comments: